W dzisiejszym wpisie mam dla was kilka kadrów z wyjątkowego miejsca na mapie Brukseli: Chalet Robinson w Bois de la Cambre.
Miejska dżungla
Chalet Robinson znajduje się w Bois de la Cambre – to ogromny park w angielskim stylu, który bardziej przypomina rozległy i gęsty las niż typowy park, w którym mieszkańcy miasta przez okrągły rok spędzają weekendy i popołudnia. Bois de la Cambre to przedłużenie sąsiedniego lasu Sonian i prześliczne miejsce spacerów, sportu i rekreacji i zdecydowanie najpiękniejszy park w Brukseli.
Odchodząc kilka metrów od głównych ścieżek, zawłaszczonych przez rowerzystów, rolkarzy, koce piknikowe, biegaczy, psiarzy i dzieci, można znaleźć się w zupełnie innym świecie. Głośne ulice miasta zupełnie znikają za gęstymi, zielonymi koronami drzew. Zostawiamy za sobą drżące od ulicznego ruchu chodniki i wślizgujemy się do tej małej idyllicznej przestrzeni.
Ukryta perełka
W samym środku parku znajdziecie niewielkie jezioro, a na nim, na wysepce, przepiękną restaurację Chalet Robinson, która zachowała swój dawny urok, na przekór niełatwej historii. Pierwszy budynek w tym miejscu powstał w 1877 roku i spłonął 20 lat później. Odbudowany w latach 20. działał do 1991 roku, gdy ponownie zniszczył go pożar. W 2008 jednak znów go odbudowano i tak knajpka działa na wyspie do dziś.
Do restauracji możecie dostać się łódką, która pływa co kilkanaście minut i kosztuje 1 euro w obie strony.
Na jednym z najładniejszych tarasów w mieście możecie zjeść lunch lub kolację (polecam zrobić rezerwację), ale też po prostu wypić drinka lub kawę. Obok tarasu nad samą wodą jest ogromny trawnik, na którym można rozłożyć się wygodnie w słońcu na jednym z leżaków i chłodzić się zimną lemoniadą lub aperolem. Zjecie tu burgery, frytki belgijskie lub z batatów, fish & chips, grillowane warzywa z fetą i przekąski: krokieciki oraz wytrawne naleśniki i gofry, z guacamole lub szynką parmeńską.
Drewniany budynek o zachodzie słońca jest tajemniczy i elegancki, ale w słoneczny weekend drży od wesołej atmosfery: dookoła lunch jedzą rodziny, zakochane pary na randkach, grupki znajomych i kilka osób, które rozłożyły się z kawą i książką na leżakach. Obok nas kilka stolików zajęła para młoda i ich goście weselni, a sielankową atmosferę dopełnia… gdakanie gęsi, które najwyraźniej na scenie parku są głównymi aktorami.
Lunch, jazz, kajaki i architektura- co robić w Bois de la Cambre?
W słoneczne dni pod gęstą kołderką z drzew można znaleźć skrawek cienia, ale można też: wypożyczyć kajaki, pływać na rowerkach wodnych, uciekać przed goniącymy nas, wkurzonymi gęsiami i kaczkami, zjeść lody, szukać królików, opalać się w idyllicznych okolicznościach przyrody, zrobić piknik na rozległym trawniku, robić piękne zdjęcia o zachodzie słońca, kiedy cały park pokrywa magiczne, złote światło. Można wybrać się na jeden z koncertów jazzowych, które są tu organizowane w lecie. W samym parku jest też sporo miejsc dla fanów architektury: wieże ciśnień z końca XIX wieku i dwa bliźniacze neoklasyczne pawilony z 1836 roku przy wejściu do parku (dawniej miejsce poboru podatków miejskich i posterunek policji, dziś są wynajmowane przez prywatne firmy).
Jeśli szukacie ładnego i pachnącego zielenią miejsca na relaks w ciepły dzień, magicznej i ukrytej przed zgiełkiem miasta oazy spokoju – koniecznie zapiszcie sobie to miejsce przed wizytą w Brukseli!