Magiczne, rozległe połoniny, czysty letni wiatr muskający zmarznięte nocą twarze, gdy wpatrujemy się w utkane gwiazdami bieszczadzkie niebo i ten ciągły niepokój zmieszany z dziką ciekawością: a może ten szumiący krzak to wcale nie kot, a niedźwiedź? A może wilk!?
Piękne bieszczadzkie wsie to magia podlana tragiczną historią, okupioną tysiącami istnień żydowskich, bojkowskich, polskich, łemkowskich i ruskich. Druga wojna światowa, UPA, akcja Wisła, masowe mordy i palenie wsi, a także okres powojenny na zawsze zmieniły oblicze tych terenów i prawdopodobnie nigdy nie dowiemy się, jak dokładnie wyglądało życie ich mieszkańców wcześniej.
Jak dotychczas, ten rok okazuje się być dla mnie rokiem pierwszych razów. Pierwszy raz zjadłam wenezuelską arepę, pierwszy raz bawiłam się na urodzinowo – tęczowym weekendzie w Berlinie, pierwszy raz przestałam przejmować się opiniami obcych ludzi i pierwszy raz pogłaskałam puchatą alpakę. Pierwszy raz pojechałam też w Bieszczady. Przez cały weekend przeżywałam każdą krowę i każdą starą bojkowską chatkę na drodze! Zatrzymywanie się w środku pola i robienie tysięcy zdjęć podhalańskim owcom (wielu pasterzy stamtąd przyjeżdża w Bieszczady w lecie wypasać swoje stadka), no i w końcu natychmiastowa decyzja o kupnie chaty i przeprowadzce na bieszczadzką wieś (natychmiast! bo po co czekać?!) ze stadem krów.
Zakochana w Bieszczadach, postanowiłam tu wrócić tak szybko, jak tylko wrócę do Polski. Przyszło mi do głowy, że mimo że pewnie wielu górskim wyjadaczom te porady wydadzą się banalne, to ja chciałabym przed pierwszym wypadem w Bieszczady je znać! Więc jeśli jesteś mieszczuchem, ale chcesz zażyć pachnącej przyrody po raz pierwszy – zapraszam!
1. Omijaj zatłoczone, turystyczne i popularne miejsca. Jeśli szukasz wypoczynku, Solina i Polańczyk w sezonie naprawdę tego nie oferują. Nie oszukuj się, że odpoczniesz, otoczony zewsząd gromadą dzieci w różnym wieku, rzucających plastikowe kubki po piwie brzuchatych, wąsatych i przeklinających ojców i wrzeszczących matek. Jedno popołudnie nad Soliną wystarczyło, żebym wyleczyła się z tego miejsca na zawsze. Jeśli nie chcesz trafić na bieszczadzkie Krupówki – wybierz inne miejsce.
2. Poszukaj noclegu na slowhop Dzięki tej stronie trafiłam na cudowne miejsce – Miętowy Anioł to spełnienie marzeń każdego mieszczucha! Na powitanie wybiega Miętus – wesoły labrador, który prowadzi nas do drzwi i z dumą oddaje w ręce gospodarzy. Czujemy się, jakbyśmy odwiedzali dawno niewidzianych znajomych, a nie obcych ludzi. A z obcymi przecież jemy śniadanie – przy długim na kilkanaście osób drewnianym stole, zastawionym suto kolorowymi warzywami prosto z ogródka, swojskimi serami, które z tłustego mleka wiejskich krów wytwarzają Kasia i Paweł. Nad stołem parujący, gorący żurek miesza się ze śmiechem i rozmowami gości.
3. Jeśli chcesz poczuć ciepły, rodzinny klimat, zarezerwuj nocleg u Pani Halinki, która ugości cię jak własną rodzinę, rozbawi i zagada na śmierć!
4. Dużo spaceruj. Pomijając Polańczyk i Solinę, Bieszczady mają jedne z piękniejszych tras spacerowych i szlaków wędrówkowych w Polsce. Idź przed siebie, ciesz się pasącymi się krowami, wypatruj w lesie saren i uważaj na niedźwiedzie. W tym roku naliczono ich w bieszczadzkich lasach ponad 200!
5. Łącz się z naturą! Patrz punk 8: Spacery w towarzystwie gęstych drzew, letniego nieba i śpiewu ptaków są bardziej odstresowujące niż najlepsze biurkowe odstresowywacze świata.
6. Pojedź do wsi Terka. Wybierz się na spacer, poczuj klimat wiejskiego, powolnego życia, kształtowanego przez pory roku i naturę i koniecznie zjedz stolnik mnicha (coś pomiędzy pierogami a plackami ziemniaczanymi – pycha!!!) w Gospodzie pod Monastyrem – może nazwa dania nie kojarzy się najlepiej, ale to najlepsze placki i pierogi, jakie jedliśmy w Bieszczadach! Wyobrażacie sobie smażony w formie placków ziemniaczanych farsz z ruskich? Jeśli już cieknie wam ślinka, to zaznaczcie ten punkt na mapie jako OBOWIĄZKOWY.
7. Zobacz cerkiew w Smolniku (należącą do niezwykłego Parku Krajobrazowego Doliny Sanu). Przekształcona na parafię rzymskokatolicką świątynia do 1973 roku była niszczona, rozbierana, pełniła m.in. funkcję magazynu, w którym składowano siano, a dziś jest jednym z niewielu śladów obecności wsi Smolnik, jednej z setek zniszczonych i wymazanych z powierzchni tego regionu. Wiele podobnych miejsc nie miało tyle szczęścia – zniknęły zarówno z mapy, jak i z historii i zbiorowej historycznej pamięci zamieszkujących je pokoleń.
8. Zobacz niedaleki Kirkut w Lutowiskach, funkcjonujący w ramach Ekomuzeum Trzy Kultury. Otwarte muzeum to ścieżka historyczno – przyrodnicza, która pozwala zajrzeć w przeszłość bieszczadzkich wsi, których ziemie mają wiele do opowiedzenia. Ruiny murowanej synagogi, stara szkoła żydowska, walące się chaty bojkowskie i wieś Lutowiska były świadkiem chyba najbardziej tragicznych losów ludzkich w całych Bieszczadach.
9. Zarezerwuj nocleg dużo wcześniej. Jechanie na totalnym spontanie może się skończyć spankiem w samochodzie (co nie jest dobrą wiadomością dla ciepłolubnych osób jak ja – w nocy jest zimno, nawet w sierpniu!), a z tego co słyszałam od właścicieli różnych pensjonatów, ludzie w tym miesiącu rezerwują już noclegi na przyszłe lato! Mi się upiekło, bo kochana Pani Halinka z Terki przygarnęła nas do swojego ciepłego domu na jedną noc.
10. Odwiedź Muzeum Historii Bieszczad. Muzeum mieści się w prywatnym domu, a właściciele przy kawie chętnie opowiedzą sporo ciekawych historii.
11. Weź ciepłe ubrania – patrz punkt wyżej. Sekundę po zachodzie słońca zaczyna robić się naprawdę chłodno, pomimo sierpniowego słońca grzejącego twarze kilka godzin wcześniej. Ciepły sweter czy nawet jesienna kurtka w środku lata to nie taki absurd, jak się wydaje.
12. Miej ze sobą wygodne buty. Oczywiście jeśli planujesz górskie wycieczki to miej ze sobą ULTRAwygodne buty. Niby oczywiste, ale wystarczy rozejrzeć się czasem po szlaku i baletki czy sandały może nie królują, ale w sezonie naprawdę można się mocno zadziwić ludzką pomysłowością.
13. Oglądaj nocne niebo – nie ma tu miejskiego zanieczyszczenia swiatłem, więc widok na gwiazdy jest fenomenalny. Można wybrać się do Parku Gwiezdnego Nieba w Lutowiskach – ale nocne niebo można oglądać właściwie wszędzie. To, moim zdaniem, jedna z piękniejszych darmowych atrakcji w Polsce.
14. Wypożycz rowery i wybierz się na lokalną wycieczkę pomiędzy starymi chatkami i łąkami.
15. Wybierz się na wędzonego pstrąga u Zochy. W małym sklepiku można zjeść jednego z najlepszych w całych Bieszczadach. Poza tym nostalgiczny wystrój sklepu GS, coca-cola w szklanej, zwrotnej butelce sączona na miejscu i półki pełne regionalnych produktów, których raczej nie dostaniecie w innych częściach kraju.
16. Rozmawiaj z ludźmi. To chyba rada, której stosowanie nie ogranicza się do Bieszczad. Może jednak pomóc w obaleniu pewnych mitów, takich jak ten, że wszyscy są wyjątkowo mili. Nie są ani bardziej, ani mniej mili, niż ludzie w innych regionach, czy miastach. Ludzie są gościnni, ale przede wszystkim rozmowni. Dlatego warto z mieszkańcami rozmawiać – a nuż dowiemy się czegoś ciekawego o regionie, który odwiedzamy?
17. Zjedz proziaki – chlebki z sody oczyszczonej. Te regionalne, podkarpackie bułeczki można dostać tu prawie wszędzie.
A wy – kiedy byliście pierwszy raz w tym wyjątkowym miejscu na mapie Polski? A może to jeszcze przed wami?