Szukaj
Zamknij to pole wyszukiwania.

3 powody, dlaczego nie lubię Amsterdamu

Przez ostatnie trzy lata odwiedziłam Amsterdam trzy razy. Trzykrotnie dałam miastu szansę i mimo że nie jestem ultrawymagającym typem podróżniczki, poddałam się i pomyślałam, że to po prostu nie jest miasto dla mnie.

Trzy powody, dlaczego Amsterdam, mimo swojej urody, nie znajdzie się na mojej noworocznej liście miejsc do odwiedzenia:

DZIKIE TŁUMY

Tłumy turystów przez cały okrągły rok. Dwa razy byłam w Amsterdamie w sezonie, raz poza. Nie ma to tak naprawdę znaczenia, bo sezon trwa tutaj cały rok i za każdym razem było tak samo tłoczno i nieprzyzwoicie drogo. I o ile nie dostanie się nerwicy w dzikim tłumie, to na pewno dostanie się po sprawdzeniu cen w podrzędnej knajpie serwującej opadnięte i przypalone buły z podejrzaną wkładką. Dodajcie do tego szalonych rowerzystów, którzy pędzą po swoich ścieżkach zdecydowanie za szybko i macie przepis na nową garść siwych włosów.

CENY

W związku z tym, że miasto jest oblegane przez okrągły rok, wszędzie jest absurdalnie drogo. Ceny za noclegi w hostelach zaczynają się od 70-100 euro za noc, a na Airbnb jest zaledwie kilka ofert (prywatnych pokoi za 50 euro zł za noc) ze względu na ograniczenia nałożone przez miasto. Koszt fajnego, ale nie luksusowego hotelu na noc to ok. 250-500 euro za noc. Można, ma się rozumieć, znaleźć nocleg w hostelu za 60-80 euro za noc w pokoju 25 osobowym, jeśli podróżuje się w kilka osób, co i tak uważam za lekką przesadę, bo za niewiele wyższą cenę w innych (ładniejszych) europejskich stolicach mamy super pokój w skromnym cichym hoteliku.  

TURYŚCI-IMPREZOWICZE

To najgorsi sąsiedzi, jakich możesz sobie wyobrazić, jeśli nie jesteś nastolatkiem imprezującym całą noc (a ja, jakkolwiek bardzo bym nie pragnęła, to już nie jestem). Tłumy nawalonych bohaterów wieczorków kawalerskich staczających się do kanałów, najczęściej anglojęzycznych (ale nasi rodacy też nie próżnują) dbają o to, by nikt przez weekend w mieście się nie nudził. Przyjeżdżają zabawić się w dzielnicy czerwonych latarni i pijani robią zdjęcia dziewczynom w oknach – i o ile mogę zrozumieć, że ten element miejskiego krajobrazu nie jest wszystkim znany i może zaskakiwać, to cały czas zastanawiałam się, jak czuliby się oni, gdyby ktoś przyszedł pijany do ich biura i robił im zdjęcia w trakcie pracy? Legalna trawka jest super, ale łatwa dostępność innych narkotyków ma też swoje ciemne strony – o ile mieszkańcy nie oszaleli i nie zaczęli masowo palić, to turyści dostają małpiego rozumu i przedzierają się przez centrum miasta jak przez grę komputerową, zbierając punkty za niszczenie kolejnych elementów infrastruktury. Zastanawiam się, czy to Amsterdam jest dla mnie za młody, czy ja za stara? Czy to ja tak zdziadziałam, że ciągle bałam się, że ktoś niechcący wepchnie mnie do kanału?

Oczywiście nie generalizuję i nie twierdzę, że każdy turysta tak się zachowuje. Amsterdam ma w końcu cały wachlarz atrakcji do zaoferowania zdziadziałym, niemal trzydziestoletnim turystom.

Co mi się podobało w Amsterdamie?

Nie znam drugiego miasta, w którym byłoby tyle muzeów. To dosłownie miasto tysiąca muzeów i tysiąca kanałów. Jeśli nie przeszkadza wam stanie w kolejkach (chociaż większość biletów na rejsy, czy do muzeów można kupić wcześniej przez Internet) to jest tu muzeum fajek, muzeum sera, muzeum Van Gogha, muzeum prostytucji, dom Rembrandra – do wyboru, do koloru. Warto zobaczyć też Ons’ Lieve Heer op Solder, czyli kościół ukryty w domu. Amsterdam to też raj dla miłośników mody i vintage sklepów. Najlepsze butiki (zajrzyjcie do sklepów Hutspot) i kawiarnie, ale też pachnące kwiaciarnie i piekarnie znajdziecie w dzielnicach Jordaan, de Pijp oraz oud-west. Chętni skosztowania tej mniej imprezowej strony miasta znajdą tu też potrawy z całego świata. Pyszne śniadnie i klimat nowoczesno – przytulnej kawiarni znajdziecie w coffee & coconuts. Na obiad warto wybrać się też do Foodhallen i Los Feliz, a na popołudniową przekąskę na tradycyjnego kultowego śledzia w bułce w Haringhandel Jonk.

 

Czy jest tu jeszcze ktoś, kto, tak jak ja, nie polubił się z Amsterdamem?


 


 

Zostawiam tu też kilka kadrów z wakacyjnego Rotterdamu, który od razu skradł moje serce:

 

Cześć!

Jestem Justyna i na blogu pokazuję wyjątkowe miejsca i dziele się moją największą pasją: do podróży. Piszę o miejscach i o tym, co się z nimi wiąże. Znajdziesz tu inspiracje podróżnicze, piękne przewodniki po miastach i regionachklimatyczne lokalepraktyczne poradyciekawostki, treści około-podróżnicze i poradniki fotograficzne. Piszę tu też o sztuce, historii, książkach i serialach, które inspirują.

Close