Aby odpocząć od zgiełku tętniącego życiem Rio de Janeiro, wybraliśmy się, w celach czysto relaksacyjnych, na kilka dni na rajską wyspę położoną zaledwie 150 km od miasta. Chcieliśmy zażyć trochę natury i faktycznie, natury był aż nadmiar – włączając spore ilości komarów i jaszczurek.
Ale Ilha Grande to przede wszystkim rajskie, ciągnące się kilometrami plaże. Lazurowa zatoka, złocisty piasek i krystalicznie czysta woda, jakich nie ma nigdzie indziej. Na wyspie nie ma asfaltowych dróg, bankomatów, samochodów, ani hałasu (oprócz sporadycznych pokrzykiwań wstawionych turystów). Dzięki temu w tym wyjątkowym miejscu na mapie Brazylii czas płynie leniwie. Warto więc pozwolić sobie tu na totalny odpoczynek i zapomnienie.
Dawniej więzienie – dziś raj
Burzliwe dzieje tej rajskiej wyspy mogłyby spokojnie zostać rozdzielone między kilkanaście miasteczek. Ten rajski skrawek Brazylii dawniej mieścił dwa więzienia, gdzie zsyłano złoczyńców z lądu i trędowatych, a jeszcze wcześniej na swoje kryjówki wybrali ją europejscy piraci. W dziewiętnastym wieku miejsce piratów zajęli handlarze niewolników. Dopiero po wyburzeniu obu więzień wyspa stała się popularną atrakcją turystyczną ze względu na niezwykłe walory przyrodnicze.
Warto wybrać się na którąś z niezwykłych plaż – najbardziej popularną z nich jest Lopes Mendes, uważana za najpiękniejszą w całej Brazylii. Złoty piasek rozciąfający się na odcinku paru kilometrów i mieniące się w słońcu fale krystalicznie czystej wody faktycznie zapadają w pamięć na długo.
Na tle bujnych lasów deszczowych niskie kolorowe domki ciągną się wzdłuż plaż po północnej stronie wyspy, gdzie zatrzymaliśmy się w jednym z dwóch istniejących tam miasteczek – Abraão. W wielu z nich mieszczą się pousady lub restauracje, te ostatnie otwierane zwykle dopiero wczesnym wieczorem. Maleńkie Abraão to dawna kolonialna osada rybacka, a dziś to zaledwie kilka kawiarenek i restauracji ze swieżymi rybami i owocami morza i dwa sklepy z ograniczonym asortymentem. Na wyspie znajduje się rezerwat przyrodniczy, więc w wiele miejsc, zwłaszcza po południowej stronie, nie można dostać się motorówką. Dla miłośników pieszych wędrówek idealna będzie wycieczka na Pico de Papagaio – jes wiele wytyczonych szlaków przez gęsty, tropikalny las.
INFORMACJE PRAKTYCZNE
Jak dojechać?
Do Angra dos Reis (miasto i gmina, w której leży Ilha Grande) dotarliśmy autobusem bezpośrednio z dworca Rodaviaria w Rio de Janeiro. Podróż Conceição de Jacareí zajmuje około 2-3 godzin. Tam w jednym z biur na małym dworco – przystanku kupujemy bilet na łódkę (warto od razu kupić bilet w obie strony). Bilet na łódkę lub motorówkę, w zależności od rodzaju łodzi i ceny, kosztuje około 60 zł i płynie się od 20 do 60 minut. Na miejscu, w Abrao, czyli jedynym miasteczku po tej stronie wyspy, jest wiele opcji noclegowych. My zatrzymaliśmy się w bardzo ładnym (i dość tanim) mieszkaniu na Airbnb. Pousady (czyli małe hoteliki) przy samej plaży były bardzo drogie, zresztą ceny są zróżnicowane w zależności od lokalizacji i pory roku.
Jedynym smutnym akcentem wycieczki z Rio de Janeiro na Ilha Grande jest podróż z dworca, podczas której mijamy ogromne slumsy wznoszące się nad drogami wyjazdowymi z miasta. Ulice pełne wychudzonych, półnagich dzieci dosłownie łamią nam serca. Powietrze pachnie desperacką biedą i beznadzieją. Skala nierówności, ubóstwa i smutnych historii jest tu tak ogromna, że nie może pomieścić nam się w głowach.
Ceny
Na wyspie jest bardzo drogo. Średnia cena za obiad to od 30 do 150 zł – w ślicznych restauracjach na plaży trzeba słono zapłacić za obiad (jedyna, w której naprawdę warto tyle wydać to Lua e Mar, gdzie można zjeść przepyszne owoce morza w pięknej plażowej scenerii i z nogami w ciepłym piasku rozkoszować się świeżymi krewetkami i rybami. Na wyspie w wielu miejscach nie można płacić kartą (zdarza się też, że terminal nie działa), dlatego warto wziąć więcej gotówki.
Wyspa jest bardzo bezpiecznym miejscem, nie ma powodu stresować się, jak w Rio, czy matwić o to, czy portfele wciąż są w naszych torbach. Oczywiście zawsze warto zachować ostrożność, ale tutaj przestępczości praktycznie nie ma.
Warto wziąć środek na komary – jest ich mnóstwo, a ugryzienia bolą, swędzą, szczypią i zatruwają życie przez wiele dni po powrocie!
Zdecydowanie każdy, kto spędza dłuższe wakacje w Rio, powinien odwiedzić ten skrawek raju!